Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+ Rodziny W New Reno

Ja też lubię Wright'ów najbardziej.

-No cóż, oni są najuczciwsi (o ile można tak mówić o mafii) . Jednak u nich nie znajdziesz takiego wspaniałego kasyna :rolleyes: , takiej wspaniałej żony i córki ^_^ , takich wspaniałych broni laserowych. Są najbiedniejsi. Po prostu nie ma u nich klimatu z takich filmów jak: "Ostatni sprawiedliwy" z Wylisem i "Desperado", a takie właśnie rzeczy lubię.

Ja tam Mordino lubie! Big i Small Jesus! :ph34r:

-Małemu Jesusowi można fajnie przygadać, co do wielkości jego... no, wiadomo :) . Tylko, że potem musisz za to zapłacić walką.

Wrightowie moze i sa najbiedniejsi itp. ale w sumie wychodza na tym interesie najlepiej - zazwyczaj Chosen One wybija do nogi wszystkie rodziny z Reno z wyjatkiem wlasnie Wrightow (ze wzgledu na dzieci) - poza tym wg mnie zadna rodzina z Reno nie jest warta szacunku - jak mozna szanowac mafie, ktora moze zalatwic jeden koles w 10 minut (zgadnijcie, jaki glos oddalem w ankiecie)???

pozdr.

-No tak, ale jaki to koleś :) .

Bo to taka mafia podworkowa. ;)
A z glownym bohaterem gry/ksiazki/komiksu/filmu itp. trudno wygrac. :)

Mimo wszystko to wlasnie Reno jest moim ulubionym miastem... Czasami, jak mam dobry humor, to nikt tam zywy nie zostaje - wtedy sie czuje jak Bruce Willis we wspominanym wyzej "Ostatnim sprawiedliwym" :) - a przy okazji - Bruce tez rozwalil tam dwie rodziny mafijne, ale nie przyszlo mu tak latwo, jak mi w New Reno - troche oberwal. Ja nie mowie, ze rodziny z Reno powinny byc nie do ruszenia dla gracza - powinny byc tylko >nieco< trudniejsze do pokonania...

pozdr.

-A z tym to trzeba do "Czego Ci brakowało w Falloutach" :) . No prawda, ci ich wielcy bodyguardzi sprawiają tylko wrażenie pakerów.

Smiech mnie ogarnia jak wchodze do jednego z tych kasyn... Patrza na mnie z wyzszoscia, wysmiewaja sie, mysla, ze znalezli sobie chlopca na posylki... Ja to wszystko znosze, poniewaz wiem, ze i tak wkrotce czeka ich smierc.

Ale naprawde zaluje, ze w Reno nie ma takiej porzadnej mafii, takiej, po ktorej wykonczeniu Chosen One przez cala gre mialby klopoty, takiej, ktorej macki siegalyby naprawde daleko...

pozdr.

Ten post był edytowany przez kds71: 26-03-2005, 17:51

-W Reno nie ma. Ale Enklawa prawie pasuje do tego opisu...

Racja! Amerykanski rzad to taka mafia, podobnie jak polski. ^_^

ja tam wybiłem wszystkich i wszystko co się ruszało w new reno ( oczywiście poza ojcem tully) w sumie wyszedłem na 0 w karmie bo traci się tylko zabijając wrigtchów. enklawa też wiele nie ma do powiedzenia jak spotyka mnie cassidiego i marcusa z pełną bronią energetyczną

Czyżbyś był anarchistą? Bratnia dusza... ;)

To może znalazłby się Chosen co by ten nasz rząd uprzątnął odpowiednio :ph34r:

Byleby nie z widłami ;)

Czym to już nie problem, gdy juz sie kogos znajdzie kto to zrobi ;]

Już jeden chętny jest, ex boxer w biało czerwonym krawacie.

no wiesz, jak na ciebie ktos zrzuci bombke, to zaluz sobie mafie i zobaczymy ilu bedzie ludzi :P.
pozatym jak dla mnie to nie mafia tylko rodzina :P czyli cos mniejszego.

najbardziej lubie Bishopów :) nigdy nie moglem sie oprzec 3 pietrowej chacie (+piwnica i jakiś bokser :D) z basenem :).
najmniej lubie mordino.
a zawsze przylaczam się do wrightów, zeby wejść do sad :D

W fallu można mordować całe miasta więc to Ciebie poiwnni respektować :lol:

Dla mnie Wright.Przez Serra army depot.Ogolnie jednak nie lubie New Reno i stronie od kontaktow z rodzinami, po za tym co konieczne.